Biskup Erik Varden | Homilia Mszy Św. Stiklestad wygłoszona w dniu 28.07.2022 z okazji święta św. Olafa

28 LIPCA 2022: OLSOK W STIKLESTAD

Joz 3:14-4:8: Czym są te kamienie?

Kol 1,9-17: Jest On obrazem niewidzialnego Boga.

Mt 5,13-20: Gdy sól straci swoją moc, jest do niczego.

Nasze pierwsze czytanie opisuje dziwne wydarzenie, gdy Izrael po czterdziestoletniej podróży przez pustynię dotarł do Ziemi Obiecanej.

Mojżesz, który wyprowadził lud z Egiptu, nie żył. Samotny stał na górze Nebo, na szczycie Pisgah i patrzył na ziemię, którą Bóg obiecał Abrahamowi.

Pan powiedział mu: „Twojemu plemieniu dam ziemię, ale ty sam tam nie wejdziesz”. Misja Mojżesza się zakończyła. Zmarł poza ziemią obiecaną, w Moabie, i tam został pochowany, dokładne miejsce jest nieznane. Prowadzenie Izraela do wypełnienia obietnicy było zarezerwowane dla kogoś innego.

Jozue przez wiele lat był pomocnikiem Mojżesza. Został napełniony duchem mądrości. „Mojżesz położył na niego ręce” i poświęcił go na swój urząd.

Pan powiedział do Jozuego: „Tylko bądź odważny i silny i zwróć baczną uwagę, abyś działał całkowicie zgodnie z poleceniem, jakie dał ci mój sługa Mojżesz. Nie zbaczajcie od niej ani w prawo, ani w lewo, abyście mogli odnieść sukces we wszystkim, czego się podejmiecie.”

To napomnienie znajduje niemal sceniczny wyraz w tekście, który usłyszeliśmy. Prawo, symbolizowane przez Arkę Przymierza, dzieli Jordan. Otwiera się granica od wygnania do powrotu do domu. Rozumiemy, że ziemia i prawo należą do siebie.

Intencją Pana było, aby lud żył w tym miejscu, żył według tego prawa. Historia Izraela raz po raz rozświetla ten związek. Za każdym razem, gdy dzieci Abrahama zapominają o swoim powołaniu do życia według prawa Bożego, za każdym razem, gdy wyobrażają sobie, że ziemia należy do nich samych i że mogą się tam zachowywać jak chcą, gdy żyją w przepychu – wtedy Pan wycofuje swoje błogosławieństwo; ba, nawet burzy to, co zbudowali.

Nawet w czysto pragmatycznych, codziennych relacjach zwykle mści się mylenie środków z samym celem. Ale gdy w grę wchodzi misja od Boga, to zamieszanie jest fatalne.

Izrael nie był narodem marynarzy. Zapach soli morskiej nigdy ich nie zwabił, w przeciwieństwie do Norwegów czy Greków. Woda w Biblii oznacza chaos, tam lewiatan jest w swoim żywiole. Woda rozstąpiła się, by uwolnić lud z Egiptu. Woda ponownie się rozstąpiła, aby wpuścić lud do ziemi, która oznaczała wolność Izraela, wolność nie tylko do przetrwania, ale do życia nadprzyrodzonego, wiecznego, pod przewodnictwem prawa.

Jozue wiedział, że potrzebny jest pomnik, aby to powołanie pozostało żywe w zbiorowej pamięci. Dlatego zarządził procedurę, o której słyszeliśmy w odczycie. Z koryta rzeki zebrano dwanaście kamieni – po jednym dla każdego plemienia – i ułożono je w stos na brzegu rzeki w Gilgal. To nie mogły być byle jakie kamienie. Jozue chciał, aby były to kamienie, po których kapłani przeszli suchą stopą, gdy przenosili Arkę Przymierza przez środek Jordanu. Izraelici wrócili do domu z powodu mocy prawa. To jest to, o czym powinni pamiętać. Tak, to właśnie to wspomnienie miała wywołać sterta kamieni w Gilgal. Nie będzie to raczej piękne do oglądania. Był też pozbawiony praktycznego przeznaczenia. Przychodzące pokolenia miały obowiązek mimowolnie zapytać: „Co oznaczają te kamienie?”. W ten sposób historia o tym, jak Izrael został uratowany, miała być wciąż na nowo opowiadana. Kamienie miały być świadkami życia.

Dziś stoimy w miejscu, które jest czymś w rodzaju norweskiego Gilgal. Stiklestad oznacza chrystianizację Norwegii. Oczywiście w tamtym czasie, w 1030 roku, rolę odgrywały również inne czynniki. Ludzie mają złożone intencje; wiara ma również wymiar polityczny, a to wymaga ciągłego nawracania.

Nie ma jednak wątpliwości, że Olav nie chciał wziąć ziemi dla siebie, ale dla Chrystusa. Jego armia posuwała się naprzód pod znakiem krzyża. Tak jak arka przymierza w czasach Jozuego wskazywała na stare prawo, tak krzyż stał dla nowego prawa. Stare i nowe prawo tworzą całość. Jezus i Jozue noszą to samo imię w języku hebrajskim.

Nowy Jehowa realizuje to, co pierwszy oznaczał jako symbol. „Nie przyszedłem – słyszymy, jak Chrystus mówi – znieść prawo, ale je wypełnić”. Należeć do Chrystusa to przestrzegać Jego prawa. Prawo to jest ponad wszelkimi uwarunkowaniami historycznymi i nie może być przez nic relatywizowane. Słowo, które stało się ciałem, było na początku i jest celem historii. Chrystus jest Alfą i Omegą. W nim jesteśmy stworzeni. Ludzkie osiągnięcia, koncepcje i normy kulturowe przychodzą i odchodzą jak kwiaty na polu. Słowo Chrystusa natomiast, nowe prawo, trwa na wieki. Nigdy nie będzie to wczorajsze prawo.

Takie pojęcie jak „prawo” wywołuje dziś u nas dreszcz. Pod „prawem” wyobrażamy sobie zasady i obowiązki. Nie lubimy takich rzeczy. Nie lubimy, gdy inni mówią nam, jak mamy żyć: Chcemy tworzyć własną rzeczywistość. Ale czy w ogóle wiemy, kim jesteśmy i jakie mamy możliwości rozwoju? Wokół nas, a może i w nas samych, widzimy oznaki zagubienia.

Ale pamiętajmy: prawo, które daje nam Chrystus, jest pełne dynamizmu i daje nam orientację. Pokazuje nam jak żyć, abyśmy mogli osiągnąć nasz najwyższy cel i wejść do tej błogiej krainy poza naszym ziemskim horyzontem.

Kiedy Jozue przeprowadził lud przez rzekę Jordan, kazał Arce Przymierza, czyli Prawu, iść na czele orszaku. Lud miał podążać za nim w odległości 2000 łokci. „Dzięki temu będziesz wiedział – wyjaśnia Jozue – w którą stronę powinieneś iść; nigdy bowiem nie szedłeś tą drogą przedtem”.

Żyć z wiary to poddać się nowemu. Czy chcemy iść za Jezusem w boską rzeczywistość, która przekracza wszystkie nasze oczekiwania? Czy też pozostajemy w tym czasie, w naszych własnych ograniczeniach, by zostać pochowanymi w Moabie?

Pomnik daru i powołania Izraela w Gilgal pozostał jeszcze przez jakiś czas, zanim zniknął. Już w czasach pierwszych proroków Gilgal stało się centrum dekadenckich kultów. „Chodź do Gilgal i zgrzesz jeszcze trochę” – woła z pogardą Amos (Am 4,4).

Jak trudno jest żyć przez dłuższy czas zwróconym ku niebu, gdy tak wiele tu na ziemi nas pociąga i czyni niespokojnymi! Skąd możemy mieć pewność, że sprawa Chrystusa, za którą zginął Olav, pozostaje realna w Stiklestad? Powinniśmy mieć świadomość, co tak naprawdę się tu wydarzyło.

Co kryje się za tym „właściwie”? Abyśmy jako ludzie wierzący pamiętali i wspominali ofiarę życia Olava, w świetle wiary; abyśmy pamiętali o tej ofierze jako o czymś potężnym; abyśmy jej nie przegadali i nie pozwolili zapomnieć. W tym celu my, każdy z nas, musimy codziennie toczyć swoją własną, wewnętrzną bitwę o Stiklestad. W tej wewnętrznej walce chodzi o to, by pewnie kroczyć pod sztandarem krzyża, mając świadomość, że (jak to ujmuje Paweł) miłość bez fałszu zakłada słowo prawdy – prawdy, precyzuje, która musi być wypowiadana w miłości; bo jeśli jest wypowiadana w gniewie, to prawie zawsze ma skutek odwrotny od zamierzonego. Chrystus objawił się jako prawda. Przyjmujemy Go, Jego słowo, Jego przykazanie, jako prawdę. Z dziękczynieniem, bo prawda czyni wolnym. Pozwolić, by historia, teraźniejszość i my sami zostali oświeceni przez Chrystusa – oto właśnie zadanie, jakie stawia przed nami Stiklestad.

Nasze czasy, trzeba powiedzieć, skłaniają się w przeciwnym kierunku: Chrystus jest w cieniu naszego spojrzenia na siebie, na naszą teraźniejszość i historię. Na światło wieczności nakładamy busolę minimalizmu i aktualnej mody, a pod tą busolą światło dusi się i gaśnie, który mało kto zauważa. Dopiero gdy otacza nas ciemność, rozumiemy, co straciliśmy.

Dlatego bądźmy uważni, wytrwali i silni – nie z siebie, ale z mocy Jezusa Chrystusa. Jeśli nie odchodzimy od niego ani w lewo, ani w prawo, możemy wejść pełni mądrości przez wszystkie wody do królestwa jego łaski.

Lux illuxit laetabunda (światło świeciło jasno) śpiewamy w sekwencji olawskiej: w Chrystusie i przez Olav światło życia i radości rozeszło się po naszej ziemi. Pielęgnujmy to światło wiernie, naszym życiem i naszą śmiercią.

Amen.

Cała homilia do odsłuchania tutaj, od 1:17.35:

ZOBACZ TAKŻE

ZOBACZ TAKŻE