– zapytała jedna z uczennic prymasa Stefana Wyszyńskiego. Mija 71. rocznica aresztowania Prymasa Tysiąclecia.
„Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nam nie wolno. Non possumus! (Nie możemy)” – za te słowa między innymi prymas Wyszyński zapłacił aresztowaniem. Gdy 21 maja 1953 r. prymas Wyszyński przesłał Bolesławowi Bierutowi memoriał, będący odpowiedzią Episkopatu na ataki wymierzone w Kościół katolicki, było jasne, że sytuacja relacji między Kościołem, a rządem się zaostrzy. Ówczesna władza nie była skora do przyjmowania sprzeciwu.
Dla dobra Kościoła
Nikt nie wiedział, kiedy i gdzie nastąpi aresztowanie Prymasa, ale wszyscy byli pewni, że nastąpi.
Tak też się stało 25 września 1953 roku. Około godziny 22 do Pałacu Prymasowskiego przybyli funkcjonariusze UB. Kardynał, zawiadomiony o wizycie funkcjonariuszy, zgodził się na ich wejście. Poprosił jednocześnie o oświetlenie pałacu, co miało zwrócić uwagę mieszkańców stolicy na działania władz wobec niego. Został aresztowany. Najpierw Stoczek Warmiński, potem Rywałd i Komańcza. Wydawać by się mogło, że naród został pozbawiony Pasterza. Jednak czas pokazał, że Pasterz nawet odcięty od owiec, nadal pozostał Pasterzem. Już przed aresztowaniem, gdy rozmawiał z zaniepokojoną sytuacją Marią Okońską, inicjatorką „Ósemek” czyli zespołu konsekrowanych kobiet, które chciały przemieniać Polskę i świat, powiedział: „Nie martw się Marysiu, wszystko postawiłem na Maryję i to tę z Jasnej Góry, teraz Ona będzie działać”
Jak dziś wspomina pani Anna Rastawicka z Instytutu Prymasowskiego – Ojciec miał tak wielką wiarę i miłość do Matki Bożej, że nawet w najbardziej niebezpiecznych czasach, mieliśmy poczucie bezpieczeństwa.
Ta wiara pozwoliła Prymasowi nie tylko przetrwać czas więzienia, ale też nie przestać realizować w nim „miłości nieprzyjaciół”. Codziennie rano pytał z uśmiechem pilnujących Go funkcjonariuszy, jak im minęła noc? I choć On nie odpowiadali, pytał dalej, codziennie modląc się za nich. Mówił: „Niczym mnie nie zmuszą, bym ich znienawidził!”. Nie znienawidził.
Na zadane kiedyś przez Marię Okońską pytanie: „Ojcze, ale czy Ty Bieruta też kochasz?”, kardynał uśmiechnął się i odrzekł „Marysiu, Bóg Go kocha, to co ja mogę?”
Swoje cierpienia Prymas ofiarował za Kościół, tak zapisując: „Skoro Kościołowi Twemu potrzebne jest moje cierpienie, pragnę być uległy Twej woli. Chcę poświęcić swoje dobro osobiste dobru Kościoła. Im gorzej stoją moje sprawy osobiste, tym lepiej jest dla Kościoła. Moje cierpienie osłania Kościół przed złośliwością nieprzyjaciół Boga”.
Skąd miał siłę?
Miał, bo postawił na tę, która nawet pod krzyżem nie znienawidziła oprawców swego Syna. Na tę, która kochała i kocha całym sercem każdego, tak kiedyś jak i dziś. Wiedział, że Jego ziemskie więzienie, to tylko pozór niewoli. Był niewolnikiem Maryi, a to dawało mu wolność w każdej sytuacji. Wiedział, że Ci, którzy wydali na niego wyrok, Ci którzy go pilnują, Oni są ofiarami systemu, a w konsekwencji diabła. A On widział ich biedę i kochał. Był silny miłością. Wewnętrzny pokój pozwolił, mu by pozostać Pasterzem. Tak powiedział po uwolnieniu o latach uwięzienia: „Lepiej, że upłynęły one w więzieniu, niżby miały upłynąć na Miodowej. Lepiej dla chwały Bożej, dla pozycji Kościoła powszechnego w świecie – jako stróża prawdy i wolności sumień; lepiej dla Kościoła w Polsce i lepiej dla pozycji mojego Narodu. A już na pewno lepiej dla dobra mej duszy. Ten wniosek zamykam dziś, w godzinie mego aresztowania, swoim Te Deum i Magnificat”
Ten czas pobytu w odosobnieniu, był czasem jeszcze większej przyjaźni Wyszyńskiego z Bogiem i Jego Matką, a ta relacja obfitowała w owoce, dzięki którym Polska jaśnieje nadal jako iskra nadziei dla współczesnego świata.
Wraz z Marią Okońską, która przebywała przez kilka miesięcy w Komańczy, stworzył w tym okresie regulamin Instytutu Prymasowskiego. 16 maja 1953 napisał tekst ślubów Jasnogórskich, których odnowienie zaowocowało trwającym do dziś Nawiedzeniem Matki Bożej Jasnogórskiej po polskich parafiach. Niewola Prymasa, codziennie wydaje błogosławione owoce, a tysiące wiernych do teraz gromadzi Apel Jasnogórski.
Kardynał dziś
Nadeszły jednak i u nas czasy, które przewidział i tak bał się ich bł. kardynał Wyszyński, czasy oderwania od wartości i uderzenia w naturę ludzką. Zachłyśnięci wolnością, sami oddajemy się w niewolę żądz i pokus tego świata. Lecimy jak mitologiczne Ikary, nie zważając na słowa przestrzegających nas Dedali. Pod pozorem pseudo-wolności oddajemy się w ręce tych, którzy podważają wartości chrześcijańskie, uderzają w Kościół i jego Pasterzy. Czy wytrwamy w wierności, by z miłością powiedzieć „Non posssumus”. Czy zdecydujemy, by kochać jeszcze nieprzyjaciół?
„Z dawna Polski tyś Królową Maryjo, Ty za nami przemów słowo Maryjo”. Ty, na którą postawił wszystko bł. kardynał Wyszyński, przemów słowo, byśmy stając się Twoimi niewolnikami, byli wolni i nigdy nie musieli znów śpiewać „Ojczyznę wolną, racz nam zwrócić Panie”
Jolanta Marchwacka
Fot. Jolanta Marchwacka