Pewna nauczycielka z miasta X zorganizowała w szkole konkurs na najpiękniejszą szopkę. Z radością i zaangażowaniem opowiadała, jak udało się jej wzniecić pasję w nastolatkach. Sposób, w jaki mówiła, wskazywał, że jest osobą głęboko wierzącą. Wspominała o „duchowej głębi”, „misterium Bożego Narodzenia” i „tajemnicy Wcielenia”. A radość z przyjścia Zbawiciela na świat rosła, gdy się jej słuchało (por. Rz 10.17).
Dziękujemy, że czytasz ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się do newslettera.
– Konkurs nie ma waloru religijnego. Odnosi się jedynie do kultywowania tradycji kulturowej – nagle zmieniła ton wypowiedzi. W piękną opowieść o relacji Stwórcy i człowieka, wdarł się mit „neutralności światopoglądowej”.
Neutralności? Czy zamazywania Prawdy?
Możemy być wierzący i – często nieświadomie, podążając za modą czy nielogicznymi przekonaniami – językiem zabijać wiarę.
A język wpływa na kształtowanie tego, jak jest postrzegany świat wokół nas.
Parafrazując słowa św. Pawła, można by powiedzieć: I wiara – i niewiara rodzi się ze słuchania.