Powiedzmy to wprost, papież przybywa do jaskini lwa. Choć Afryka jest kontynentem bogatym w zasoby naturalne, jej mieszkańcy cierpią epidemie chorób, wojen i korupcji. Choć mieszka tu ponad miliard osób, a 60% z nich to ludzie poniżej 16 roku życia, dziesiątki milionów cierpi głód. Czy Ojciec Święty przyniesie Afryce pokój?

Dokąd wybiera się papież?

Afryka jest kontynentem kontrastów, ale także, a może przede wszystkim, miejscem rozgrywki pomiędzy wielkimi mocarstwami. A wszystko dlatego, że posiada ogromne zasoby bogactw mineralnych, które paradoksalnie mogłyby być źródłem jej zamożności. Choć większość państw w Afryce ogłosiła niepodległość w wyniku dekolonizacji, najwięcej w 1960 roku, a kontynent posiadała trzecią część surowcowych zasobów świata, nie dziwi sytuacja, że wielcy tego świata starają się pozyskać dla siebie jak najwięcej.

Spójrzmy na kilka danych na przykładzie Demokratycznej Republiki Konga, którą odwiedzi papież. Jak pisze Kamil Nadolski w tekście „Bieda Afryki wynika z jej bogactwa”:

„Historia wyjątkowo okrutnie obeszła się z krajem, którego ziemia kryje ogromne bogactwa – od złota i diamentów po miedź, kobalt i ropę naftową. (…) Obecnie w Kongu najbardziej pożądanymi bogactwami wcale nie są złoto i diamenty tylko koltan, znany jako kolumbit-tantalit, czyli ruda tantalu. Koltan wykorzystywany jest w układach naprowadzania rakiet wojskowych, do budowy silników rakietowych, a nawet poszycia promów kosmicznych. Największe zastosowanie znajduje jednak przy produkcji elektroniki – telefonów komórkowych, iPhone’ów, odtwarzaczy mp3, laptopów, czy konsoli do gier komputerowych. Ze względu na dużą odporność na wysokie temperatury i rdzę, na światowych rynkach kosztuje blisko 50 tys. euro za kilogram.  Ile dostają za niego górnicy w Kongu? 50 euro, czyli tysiąc razy mniej.”

Koncert mocarstw na Czarnym Lądzie

Nie dziwi więc, że wokół afrykańskiego bogactwa trwa istny sabat czarownic z Rosją, Chinami, Europą i oczywiście Stanami Zjednoczonymi, a nawet takimi graczami jak… Turcja.

Spójrzmy na Rosję. Dziś jej wpływy w Afryce rosną. Rosja wzmacnia się w Burkina Faso, Algierii, także Tunezji i RPA. W ostatnich miesiącach, jak donoszą media, Grupa Wagnera – czyli jak kto woli – zastępcza rosyjska armia, skutecznie wypiera zachodnie, czytaj francuskie, wpływy z Mali szerząc terror i dezinformację w porozumieniu z miejscowymi rebeliantami i międzynarodowymi grupami przestępczymi jak Państwo Islamskie.

Jakie cele ma Rosja w Afryce? Przede wszystkim chodzi o zahamowanie współpracy energetycznej państw afrykańskich z Europą, sabotowanie działań przeciwko dżihadystom, a także destabilizowanie Zachodu poprzez kryzys emigracyjny. Kontrola przez Rosję napływu afrykańskich emigrantów do Europy to klasyczny geopolityczny lewar. Na marginesie warto dostrzec, że rosyjska agresja na Ukrainę, posiada także afrykański kontekst. Kreml bez zahamowania używa tzw. argumentu żywnościowego. Tak więc pełna kontrola nad dostawami zboża z Ukrainy do biednych państw afrykańskich jeszcze by ten geopolityczny lewar wzmocniła.

Obok Rosji silnym graczem w Afryce są… Chiny.

Mówi się wręcz o przejmowaniu Afryki przez ten kraj. Jego strategia jest jednak inna. Chiny od ponad dekady są największym partnerem handlowym Afryki. Jak podaje portal parkiet .com bez tanich afrykańskich surowców:

„Chińczycy nie wyprodukują elektroniki, import bawełny pozwala na produkcję ciuchów dla zachodnich firm, a tania ropa napędza gwałtownie urbanizującą i motoryzującą się ludność. Poza importem tanich surowców naturalnych Afryka jest rynkiem zbytu dla chińskiego przemysłu.”

Ważne są także inwestycje, w przypadku Chin chodzi zwłaszcza o infrastrukturę komunikacyjną, porty i elektrownie. Jednak kluczowe są hojnie rozdawane przez chińskie banki pożyczki. W latach 2000–2019 Chińczycy pożyczyli państwom afrykańskim ponad 150 mld USD, z których cześć umarzyli. Po co?

Chodzi oczywiście o wielką politykę, czytaj rywalizację z szeroko rozumianym Zachodem. Rachunek jest prosty. Im więcej Chińczycy inwestują w Afrykę, tym silniejsze stają się powiązania gospodarcze pomiędzy nimi, im więcej chińskich juanów wpompowanych zostaje w Czarny Ląd tym bardziej państwa afrykańskie przesuwają się na Wschód.

W grze pozostają oczywiście Amerykanie i Europejczycy.

Choć Chiny i Rosja rozpychają się jak mogą to Zachód pozostaje głównym inwestorem na Czarnym Lądzie. Jednak prezydent Biden, czując bliski oddech rywali, zapowiedział w grudniu zeszłego roku:

„Ameryka idzie na całość!”

Czas pokaże czy oferta Jankesów przebije to, co proponują Chińczycy. Każda ma za sobą silniejsze i słabsze strony. Propozycje Chin często obciążone są kiepską jakością realizowanych projektów i korupcją. Z drugiej strony chińskich juanów nie obchodzą prawa człowieka, demokratyzacja, czy ochrona tzw. mniejszości, a szeroko rozumiany Zachód kojarzy się przede wszystkim z kolonializmem, czyli bezwzględnym wyzyskiem.

Wyścig potęg wystartował. Choć kraje wielkie unikają bezpośredniego konfliktu, rywalizacja trwa w najlepsze. Czy z korzyścią dla Afryki? Bynajmniej. Spójrzmy na Europę.

W Afryce tradycyjnie mocną pozycję posiada Francja, która stosując retorykę odrzucenia i potępienia kolonializmu śmiało realizuje jego współczesny model. Tradycyjnie, Francuzi obecni są w Zatoce Gwinejskiej i państwach Sahelu – a więc pasie obejmującym obszar wzdłuż południowych obrzeży Sahary, od Senegalu po Erytreę, poprzez Mauretanię, Mali, Niger, Czad i Sudan.

Jak pisze Jacek Płaza z Klubu Jagiellońskiego:

„[We Francji] Neokolonialny wyzysk trwa do dzisiaj przez systemowe uzależnienie zachodnio- i środkowoafrykańskich państw od francuskich publicznych instytucji, banków i prywatnych konglomeratów, którym Pałac Elizejski zapewnił monopolistyczną dominację na wielu rynkach.”

Przywileje dla własnych koncernów, a także, a może przede wszystkim, prawo pierwokupu wszystkich nowo odkrytych surowców w swoich byłych koloniach oraz uzależnienie finansowe – tym gra Francja. Ponadto kraj ten posiada w Afryce własne garnizony wojskowe, które chronią jej interesy.

Oddajmy głos ekspertowi z Klubu Jagiellońskiego:

„Umowy z Francją zobowiązują 14 krajów do utrzymywania aż 50% rezerw walutowych we francuskim Banku Centralnym. Rocznie z podatków afrykańskich podatników do Paryża trafia prawie pół biliona euro. Republiki afrykańskie mogą więc korzystać tylko z połowy swojego budżetu, a jeśli chcą zainwestować w rozwój większe środki, mogą jedynie pożyczyć własne pieniądze od Francji na rynkowych zasadach, tj. z odpowiednimi odsetkami.”

Jeśli to nie kolonializm to co nim jest? I choć francuski ucisk Afryki nie jest dzisiaj tak silny, jak kilkadziesiąt lat wcześniej, Francja blokuje odbudowę silniejszej państwowości wielu krajów Afryki.

Zarysowany obraz nie jest zbyt ciekawy. A walki buldogów pod dywanem trwają w najlepsze. Cierpią na tym Afryka, której bogactwo staje się przekleństwem. Wojny, rebelie, ludobójstwo, korupcja i zaprogramowane zacofanie to codzienność wielu regionów Czarnego Lądu. I w takiej sytuacji papież Franciszek odwiedza Demokratyczną Republikę Konga i Sudan Południowy.

Katolicy w Afryce

Zacznijmy od statystyk. Obok Azji Południowo-Wschodniej to właśnie tu chrześcijaństwo rozwija się bardzo dynamicznie. Na Czarnym Lądzie wyznawcy Chrystusa stanowią ok. 50 proc. całej populacji, następni są wyznawcy islamu, których jest ponad 40 proc. Choć przyjęło się mówić o islamskiej północy i chrześcijańskim południu to warto zauważyć, że w Egipcie żyje kilka milionów chrześcijańskich Koptów, a Kościoły starochrześcijańskie przetrwały w Etiopii, faktycznej „pierwszej córze Kościoła”. Warto także pamiętać, że w Afryce ciągle żywe są pierwotne religie plemienne, które wyznaje ponad 10 proc. mieszkańców.

A jak jest z katolikami na Czarnym Lądzie? Przed stu laty w Afryce było ich ok. 400 tysięcy. Dziś jest ich ponad 165 mln! I co ciekawe, ta cyfra stale rośnie. I to oni coraz odważniej zaczynają ewangelizować starą, stetryczałą Europę.

Chrześcijańska Afryka ma także własne problemy. Np. przemoc. W Nigerii działa Boko Haram, w Mali, Nigrze, Burkina Faso i w całej Afryce Zachodniej  dżihadyści, a oprócz tego różne grupy rebelianckie. To ekstremistyczne, terrorystyczne organizacje odpowiedzialne za mordy ludzi, często przyznających się do Chrystusa.

„Niestety, właściwie we wszystkich państwach, w których dochodzi do prześladowań wyznawców chrześcijaństwa, winę za to ponoszą muzułmanie – pisze dr Anna Szczepańska w tekście «Chrześcijanie w Afryce – problemy i realna pomoc» – W Somalii, Sudanie czy Libii niemal niemożliwym jest przyznanie się do chrześcijaństwa. Wszystkim wyznawcom Chrystusa grozi ostracyzm społeczny, szykany, a nawet śmierć. Na zabójstwo szczególnie narażeni są mężczyźni, jako „głowy rodzin”. Bez nich kobiety stają się niemal bezbronne, nie są w stanie wyżywić dzieci, co skłania je często do poślubienia muzułmanów – w przeciwnym razie są do tego zmuszane lub porywane jako niewolnice. Ludzie, w obawie przed przemocą, boją się mówić o swojej wierze, zgadzając się nawet na niechrześcijańskie pochówki swoich bliskich.

Ofiary każdego roku idą w setki tysięcy.

Sudan i Kongo. Przepiękne i przeklęte

Tragedią Afryki jest także to, że nie widać końca problemów, a kolejne generują nastepne. Weźmy przykład Sudanu Południowego, do którego wybiera się papież Franciszek. Jak podaje Katolicka Agencja Informacyjna:

„Koniec kolonizacji brytyjskiej przyniósł niepodległość Sudanowi, który został zdominowany przez Arabów i islam. Chrześcijańska ludność z Południa była źle traktowana i zmuszana do przechodzenia na islam. Utworzenie w 2011 r. nowego państwa – Sudanu Południowego – przyniosło nowe problemy. Na terenie Sudanu Płd. jest wiele grup etnicznych, które nigdy nie były razem w ramach jednego kraju. Jednoczył je tylko opór przeciw arabizacji, ale okazało się, że to za mało, by stworzyć jeden naród. Nie było niczego, co mogłoby zjednoczyć mieszkańców Południa. Każdy podkreśla tu raczej przynależność do własnego klanu, plemienia. Obecnie więcej dla mieszkańców Sudanu Płd. oznacza identyfikacja z plemieniem niż powiedzenie, że jest się Południowosudańczykiem. Nie ma też rządu, który służyłby wszystkim obywatelom.”

Dziś Sudan Południowy to kraj wojny domowej i milionów uchodźców wewnętrznych. Równie skomplikowana sytuacja panuje w Demokratycznej Republice Konga, w której Kościół pełni istotną rolę. Według portalu Vatican News:

„Kościół prowadzi nawet do 40 proc. wszystkich ośrodków zdrowotnych w kraju, a w szkołach katolickich uczy się ok. 6 mln dzieci. W kraju mieszka ok. 45 mln katolików, co jest największą wspólnotą wiernych w całej Afryce.”

I choć liczby cieszą, to w Kongu także nie brakuje przemocy wobec chrześcijan. Niedawno doszło tam do wybuchu bomby w kościele Zielonoświątkowców. W wyniku podłożonej przez dżihadystów z Państwa Islamskiego bomby zginęło 17 osób, a ponad 40 odniosło obrażenia. Wśród poszkodowanych było wiele kobiet i dzieci. Podobny atak na kościół i szpital miał miejsce w listopadzie, zginęło wówczas ok. 300 osób. O zabójstwa podejrzewa się grupę rebeliantów M23, finansowaną przez rząd sąsiedniej Rwandy. To nie jedyne incydenty. Obecnie praktycznie cały wschód kraju pogrążony jest w wojnie domowej.

Zrozumieć Franciszka

Po co Franciszek w sercu Afryki? Na to pytanie odpowiada sam Ojciec Święty, który w styczniu tego roku dzielił wywiadu komboniańskiemu czasopismu „Mundo Negro”.

„Afryka istnieje dziś po to, by ją plądrować. Trzeba to zmienić

– mówi głośno papież.

Franciszek podkreśla, że zamykanie się europejskich krajów na migrantów z Afryki to zbrodnia zwłaszcza w przypadku, kiedy ludność państw, z których uciekają, wciąż cierpi z powodu wyzysku światowych potęg. W kontekście trwającego koncertu mocarstw w Afryce trudno nie przyznać Ojcu Świętemu racji. Jeśli bogate kraje stać na wieloletnie wykorzystywanie słabej Afryki to powinno je stać na pomoc Afrykańczykom.

Wizyta w Afryce będzie też swoistą pielgrzymką dla pokoju, misją pokojową, z Franciszkiem jako głównym mediatorem. Chęć bycia blisko z ofiarami przemocy, przesiedleńcami, okazanie, tam na miejscu, solidarności z prześladowanymi – do takiej Afryki, przede wszystkim, udaje się papież.

Krzysztof Kunert

Źródła

https://www.vaticannews.va/pl/kosciol/news/2023-01/cierpiace-kongo-czeka-na-papieza-franciszka.html

https://www.parkiet.com/gospodarka-swiatowa/art35894681-czy-komunistyczne-chiny-przejmuja-afryke

https://klubjagiellonski.pl/2021/03/22/francja-nie-zrywa-z-kolonializmem-w-afryce/

https://www.ekai.pl/papiez-w-afryce/

https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2023-01/wywiad-papieza-franciszka-przed-podroza-do-afryki.html

Bieda Afryki wynika z jej bogactwa