Kapłan. Żołnierz. Bohater. Ks. ppłk Józef Wrycza w służbie Niepodległej

„Ksiądz-Generał” – tak go nazywano. Jeden z bohaterów, którym zawdzięczamy przyłączenie Pomorza do Rzeczypospolitej w 1920 r. Autor słynnego patriotycznego kazania, wygłoszonego podczas Zaślubin Polski z Morzem. Założyciel Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” na Kaszubach.

Ksiądz ppłk Józef Wrycza (1884-1961) był  w środowiskach patriotycznych II Rzeczypospolitej tak ceniony, że na Pomorzu jego imieniny obchodzono huczniej niż imieniny marszałka Piłsudskiego.

Patriotyczne wychowanie

Pochodził ze Zblewa na Pomorzu, pod zaborem pruskim, z rodziny rzemieślniczej. Dorastał w czasach intensywnej polityki wynarodawiania Polaków, co jeszcze bardziej ukształtowało jego patriotycznego ducha. Patriotyzmu uczył się od rodziców i miejscowych proboszczów – wybitnych działaczy narodowych: ks. Hieronima Trętowskiego i ks. Konstantego Kreffta.

Na dobrych wychowawców trafił także jako dziesięciolatek, gdy rozpoczął naukę w progimnazjum biskupim w Pelplinie. Wbrew polityce zaborcy umożliwiali oni naukę języka polskiego, ojczystej historii, geografii i kultury. Młody Wrycza z roku na rok coraz bardziej pogłębiał wiedzę i kształtował postawę miłości do Polski. Angażował się w tajnym związku patriotycznym filomatów, za co w 1900 r. został postawiony przed pruskim prokuratorem pod zarzutem działalności antypaństwowej. Potem patriotyzmu uczył się w seminarium kapłańskim w Pelplinie.

Po święceniach kapłańskich, które przyjął w 1908 r., pracował na parafiach prowadzonych przez wybitnych społeczników i patriotów: ks dr. Aleksandra Majkowskiego, lidera ruchu kaszubskiego i ks. Stanisława Sychowskiego, który w niewielkiej miejscowości prowadził bank ludowy i biblioteki. Warto przypomnieć, że bank ludowy powstał, by wzmacniać pozycję gospodarczą Polaków, a osłabiać kapitał niemiecki. Chodziło o to, by parafianie w nim składali oszczędności i brali kredyty, dzięki czemu zyski banku trafiały do ich kieszeni.

Walka o niepodległość

Od początku kapłaństwa, ks. Wrycza angażował się w działalność regionalnego ruchu kaszubskiego zwanego Młodokaszubami.  Jego celem było uświadamianie, że Kaszubi czują się Polakami. W ten sposób ruch jasno przeciwdziałał polityce antagonizowania  grup ludności polskiej (np. Kaszubów) wobec innych grup i ich germanizacji. Ks. Wrycza publicznie opowiadał się za odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Tym samym został uznany za wroga Niemiec, których interesy były sprzeczne z tym planem.

– Angażując się w życie społeczne i kulturalne, nieustannie zabiegał o podtrzymywanie ducha polskości – podkreślają biografowie ks. Józefa Wryczy.

Gdy 11 listopada 1918 r. Polska odzyskała niepodległość w bardzo okrojonych granicach, ks. Wrycza zaangażował się w działania, mające spowodować przyłączenie do niej Pomorza i Wielkopolski. Wstąpił do chełmżyńskiej Powiatowej Rady Ludowej, organizacji zabiegającej o włączenie Pomorza do Polski. Został delegatem na Polski Sejm Dzielnicowy, zwołany w Poznaniu w grudniu 1918 r., by zaapelować o włączenie w granice Rzeczypospolitej  nieuwzględnionych jeszcze ziem. Wkrótce, władze pruskie bojąc się patriotycznego oddziaływania ks. Wryczy na ludzi, oskarżyły go o zamach stanu i zamknęły w więzieniu. Przed dożywociem wybawiły go wydarzenia polityczne: po podpisaniu traktatu wersalskiego Niemcy uwolnili go.

Zaślubiny Polski z Morzem

Ks. Wrycza wstąpił w Poznaniu do Wojska Polskiego, do pułków pomorskich. Początkowo był kapelanem 63. Toruńskiego Pułku Piechoty, następnie dziekanem Dywizji Pomorskiej. Pod wodzą gen. Józefa Hallera ruszył w kierunku Pomorza, by ostatecznie przyłączyć sporny obszar do Polski.

„Atoli nie zapomnieli Kaszubi, co ich powinnością było wobec całej Polski – mówił w kazaniu okolicznościowym, które powierzono mu podczas uroczystości Zaślubin Polski z Morzem, 10 lutego 1920 r. w Pucku, doceniając często zapominany patriotyzm Kaszubów. – Co Homer kaszubski, Hieronim Derdowski, wyśpiewał:

Czujce tu ze serca tóni

Skład nasz Apostolści

Nie ma Kaszëb bez Polonii,

A bez Kaszëb Polśczi!

O tym credo narodowym każdy Kaszuba pamiętał. I choć fale germanizmu groźnie biły i zalaniem ziemiom kaszubskim zagrażały, Kaszuba stał twardy i niewzruszony jak ona – skała na morzu.

Zawładnąć sobą nie dał, ducha polskiego w swej checzy [chacie] kaszubskiej pielęgnował (…)”.

– Wrycza jako Pomorzanin, Kaszub, działacz niepodległościowy (…) wiedział, w jaki sposób skutecznie trafić do serc polskich Kaszubów – pisze Krzysztof Korda, biograf ks. Wryczy. – Jego wyjątkowe kazanie z przesłaniem odbiło się echem w prasie od Gdańska aż po Lwów. Duchowny podziękował bliskim mu mieszkańcom ziemi kaszubskiej za podtrzymywanie i pielęgnowanie w domach kultury polskiej oraz tradycji, za bycie wiernymi strażnikami polskiego morza, za sprawowanie nad nim pieczy przez 148 lat zaboru pruskiego. A dzień Zaślubin Polski z Morzem stał się jednocześnie momentem (…), w którym jego [ks. Wryczy] sława przekroczyła granice Pomorza.

Walki z bolszewikami i czas pokoju

Gdy sytuacja na Pomorzu stała się stabilna, ks. pdpłk Józef Wrycza wraz z wojskami pomorskimi został skierowany do walki z bolszewikami. Nie tylko wspierał żołnierzy lecz także walczył z karabinem w ręku, błogosławił na kolejne bitwy, udzielając zbiorowego rozgrzeszenia. Dodawał otuchy do walki i wzbudzał wiarę w zwycięstwo. Pułk, w którym był kapelanem, walczył pod Jełaniem, Borowikami, Horwalem, Unorycą, Jelizarowiczami, Tremlą i Żabinką. Później Wrycza czynnie brał udział w Bitwie Warszawskiej.

W wojsku służył do 1924 r. Potem przeszedł do rezerwy i przez kolejne 24 lata pracował jako proboszcz w Wielu na Kaszubach (dziś duchowym centrum Kaszubów). Z jednej strony represjonowany przez zaborców działacz niepodległościowy, z drugiej wojak, zaangażowany w przyłączenie Pomorza do Polski, był dla Pomorzan autorytetem i  dlatego szybko stał się liderem pomorskiego obozu narodowego. Przewodniczył dużej organizacji kombatanckiej: Towarzystwu Powstańców i Wojaków, a miejscowość, w której był proboszczem, stała się znaczącym ośrodkiem ekonomicznym, politycznym, gospodarczym i kulturalnym.

W „Gryfie Kaszubskim”

To, jak bardzo dał się Niemcom we znaki,stało się widocznejuż na początku II wojny światowej, gdy okupanci usiłowali go zamknąć. Ks. Wryczy udało się zbiec. Do końca wojny ukrywał się przed Niemcami, korzystając z pomocy rodziny, przyjaciół i parafian,  z których część zapłaciła za tę pomoc życiem.

Ks. Wrycza zaangażował się w budowanie Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”, która walczyła zarówno o niepodległą Polskę, jak też o obronę Kościoła katolickiego. W 1941 r. stanął na jej czele. Jego autorytet sprawił, że do Gryfu szybko przyłączyło się kilkanaście pomorskich organizacji i grup konspiracyjnych, tworząc organizację obejmującą 20 tys. ludzi. Działacze uprawiali sabotaż, organizowali pomoc więźniom w obozie koncentracyjnym Stutthof pierwszym i najdłużej istniejącym obozem koncentracyjnym, położonym 36 km od Gdańska. Niekiedy podejmowali walkę z Niemcami. Ks. podpułkownik scalał w Gryfie różne frakcje, jak długo to było możliwe. W wyniku konfliktu personalnego między prezesem Rady Naczelnej Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” Józefem Dambkiem a Józefem Gierszewskim, komendantem naczelnym TOW „Gryf Pomorski”, Wrycza wycofał się z „Gryfa”. Ukrywał się do końca wojny.

W powojennej Polsce

Po wojnie dla bohaterskiego kapłana znów nastały trudne czasy. Komuniści poszukiwali przedwojennych działaczy z obozu Narodowej Demokracji. Wryczę bezpieka rozpracowywała już od 1946 r. w akcji pod kryptonimem „Gwiazda”. Spisywano dane odwiedzających go osób, uważnie śledzono głoszone w kazaniach poglądy społeczno-polityczne. Ks. Józef kilka razy popadał  w konflikt z władzą. Odmówił katolickiego pochówku działaczowi komunistycznemu, krytykował wprowadzone i popularyzowane w tym czasie śluby cywilne. Nie odczytał także komunikatu episkopatu Polski, błędnie uznającego pokazowy proces bp. Czesława Kaczmarka jako rzeczywiście go obciążający.

Zmarł 4 grudnia 1961 r., a jego pogrzeb stał się manifestacją polityczną. 

Dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, udekorowany Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Organizacji Wojskowej Pomorza i Odznaką Frontu Pomorskiego. Budował kraj wolny, bezpieczny, oparty na poczuciu wspólnoty. Był gotowy do złożenia najwyższej ofiary. Do dziś jego legenda kapłana, żołnierza i narodowca przekazywana jest na Pomorzu z pokolenia na pokolenie.

Dorota Niedźwiecka

Tablica upamiętniająca ks. Wryczę na kalwarii w Wielu.
Kaszubi do dziś pamiętają ks. Wryczę.

ZOBACZ TAKŻE