To on wynegocjował, by 75% kwoty ze świętopietrza zostawało w Polsce, z przeznaczeniem na obroną wschodnich granic. Za życia wsławił się mądrością, po śmierci – licznymi cudami. Jego kult trwa nieprzerwanie od XVI w. do dziś, a mieszkańcy Warty marzą o jego beatyfikacji.
Do okazałego, marmurowego grobowca podchodzą ludzie. Starszy pan w brązowej kurtce z serdecznością głaszcze rzeźbę Rafała po ręce. Wystarczy chwilę zatrzymać się przy monumencie, by zauważyć, że to zwyczaj, który trwa od wieków: fragmenty rzeźby są w niektórych miejscach mocno wygładzone przez dotyk. Także na tym przykładzie widać, że kult Rafała trwa tu z intensywnością. Jak podają źródła – od czasów jego śmierci w 1534 r.
11 listopada w klasztorze oo. bernardynów w Warcie wspomina się Rafała z Proszowic, zwanego błogosławionym (1453 -1534), szczególnie uroczyście. Bernardyn, wielokrotny gwardian i prowincjał bernardynów, twórca ustaw i konstytucji zakonnych.
– Myślę, że to właśnie jemu zawdzięczamy, że Warta przez wieki była chroniona od kataklizmów – mówi o. Andrzej Szczypta, były gwardian klasztoru w Warcie.
Czym dokładnie zasłużył się za życia i po śmierci? Dlaczego pełna przepychu, barokowa świątynia w Warcie opowiada swoim wystrojem o człowieku, który jest zaledwie Sługą Bożym? I dlaczego nikt nie nazywa go tu inaczej niż Błogosławionym?
Zapraszamy do obejrzenia reportażu o Rafale z Proszowic.
DN