Lubił polowania i szachy, grał na klawesynie i wiolonczeli, erudyta, koneser sztuki, dyplomata. Nigdy nie rozstawał się z krzyżem. Jako 12-latek dysponował już ogromnym majątkiem, z którego większość dochodów przeznaczał na wsparcie ubogich. Prekursor seminariów duchownych dla duchowieństwa, gorliwy reformator Kościoła, nauczyciel biskupów, opiekun kapłanów. Zwołał 13 synodów i wcielał w życie reformy Soboru Trydenckiego.
źródło: EWTN Polska Tekst został opracowany na podstawie oryginalnych materiałów źródłowych przez EWTN Polska. Dziękujemy, że czytasz ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się do newslettera.
Karol pochodził z arystokratycznego rodu z Lombardii, spokrewnionego z rodem Medici. Matka osierociła go, gdy miał 9 lat, a ojciec dał przykład głębokiej religijności i miłosierdzia, co stało się ideałem jego życia.
Miał 7 lat, kiedy obłóczony w habit został przeznaczony do stanu duchownego. W wieku 12 lat został opatem benedyktynów w Aronie w rodzinnych posiadłościach i posiadł wielki majątek, jednocześnie wymógł na ojcu, żeby dochody z opactwa przeznaczać na ubogich. Po śmierci ojca jako 20-latek, nie będąc najstarszym synem, przejął zarządzanie rodzinnym majątkiem, rozwiązując m.in. spór miedzy Francją a Hiszpanią dotyczący zamku w Aronie i przywracając dyscyplinę w tamtejszym opactwie.
Mając 21 lat kończy studia zdobywając dwa doktoraty: z prawa kościelnego i cywilnego. W tym samym czasie papieżem zostaje Pius IV – jego wuj, który natychmiast sprowadza go do Rzymu, powierzając zarządzanie papieską kurią. Wkrótce jako pierwszy po papieżu w Kurii Rzymskiej decydował o wielu sprawach. Nazywany „okiem papieża” uporządkował wiele nadużyć, usuwał bezwzględnie ludzi niegodnych, co mu przysporzyło wielu wrogów. Pius IV powierzał więc gorliwemu siostrzeńcowi kolejne urzędy i godności. To przynosiło Karolowi ogromne dochody. Kiedy papieżowi zarzucano nepotyzm, Karol na przekór wszystkiemu – z ogromną powagą i starannością traktował powierzone mu obowiązki. Walczył z nepotyzmem, wprowadzał ład i słynął z nieprzejednanej surowości i sprawiedliwości w zarządzaniu. Dochody z urzędów hojnie zaś oddawał na cele dobroczynne, fundując sierocińce, przytułki dla chorych i wspierając rzymskie kościoły. Sam żył bardzo skromnie.
Mając 23 lata Karol zostaje kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, jednak Pius IV do swojej śmierci nie wypuści go z Rzymu. Dopiero po wyborze nowego papieża Karol opuścił Rzym, ciesząc się, że w końcu sam może duszpasterzować archidiecezji mediolańskiej.
Arcybiskup Mediolanu
Z wrodzoną energią zabrał się do pracy: najpierw odwiedził wszystkie parafie należące do diecezji Mediolańskiej. Zmartwiony niedostateczną wiedzą teologiczną kapłanów w Mediolanie otworzył wyższe seminarium duchowne (jedno z pierwszych na świecie), szkołę wyższą filozofii i teologii, kolegium dla ubogiej młodzieży i kilka innych szkół. Wspomagał zakony, świeckim zakładał bractwa (np. Bractwo Nauki Chrześcijańskiej katechizujące dzieci).
Zwołał aż 13 synodów diecezjalnych i 5 prowincjalnych. Dbał o sanktuaria maryjne. Fundował przytułki dla bezdomnych i sierot, szpitale oraz przytułki dla kobiet i sierocińce. W czasie epidemii otwierał spichlerze i rozdawał żywność. Cierpiącym oddawał wszystko, umierającemu na ulicy oddał nawet własne łóżko. Choć arystokracja, z której się wywodził, poruszała się powozami i lektykami – on na boso prowadził przebłagalne procesje pokutne ulicami Mediolanu.
Lubił polowania i szachy, znał się na sztuce, grał na wiolonczeli i klawesynie – z tych rozrywek młodości zrezygnował dla Bożej sprawy zbawiania powierzonych mu dusz. Nie rozstawał się z krzyżem, a na szyi często nosił pokutny sznur i tak jest do dziś najczęściej przedstawiany.
Największą zasługą Karola był jednak Sobór Trydencki. Rozpoczęty z wieloma nadziejami, z powodu złej organizacji trwał aż 18 lat. Karol kierując obradami doprowadził do jego szczęśliwego zakończenia. Po Soborze Trydenckim Karol nazywany „nauczycielem biskupów” gorliwie wdrażał dzieło reformy trydenckiej, pomagając biskupom i duchowieństwu we wprowadzaniu reform soborowych, wspierając kapłanów w duszpasterstwie. Wzorowo pełnił funkcje związane z licznymi tytułami kościelnymi.
Zmarł w Mediolanie 3 listopada 1584 r. wskutek febry, której nabawił się w czasie odprawiania rekolekcji. Beatyfikowany w 1602 r., kanonizowany przez Pawła V w 1610 r.
Jest patronem sióstr boromeuszek, uniwersytetu w Salzburgu, bibliotekarzy, instytutów wiedzy katechetycznej, proboszczów i profesorów seminarium.
Karol Boromeusz był też patronem Karola Wojtyły, papieża – Polaka. Św. Jan Paweł II tak o nim pisał:
Święty Karol! Ileż razy przemyśliwałem jego życie, kontemplując wielką postać tego człowieka Bożego i sługi Kościoła, kardynała i biskupa Mediolanu, człowieka soboru. Był on jednym z wielkich autorów reformy Kościoła w XVI wieku, dokonanej przez sobór trydencki. On również był jednym z twórców instytucji seminariów duchownych, potwierdzonej w całej swojej istocie przez sobór watykański II. Był prócz tego nie dającym się zastraszyć sługą dusz, sługą cierpiących, chorych, skazanych na śmierć. Mój patron! W jego imię moi rodzice, moja parafia, moja Ojczyzna pragnęli mnie od samego początku przygotować do tej szczególnej służby Kościołowi — św. Jan Paweł II Wielki.
LS
Modlitwa Św. Karola Boromeusza
Mój dobry Aniele, ja nie wiem, kiedy i w jakich okolicznościach umrę.
Może być, że zostanę wzięty nagle i że przed ostatnim moim spojrzeniem
mogę zostać pozbawiony wszelkiej inteligencji.
A jakże wiele rzeczy chciałbym powiedzieć Bogu na progu wieczności.
W pełni wolności mojej woli dzisiaj, przychodzę prosić Cię,
ażebyś mówił w moim imieniu podczas tego pełnego trwogi momentu.
Powiedz Bogu wtedy, O mój dobry Aniele:
Że ja chcę umrzeć w Rzymskim Katolickim Apostolskim Kościele,
w którym umarli wszyscy święci od czasów Jezusa Chrystusa i poza którym nie ma zbawienia.
Że ja proszę o łaskę dzielenia w nieskończonych zasługach mojego Zbawiciela
i że ja pragnę umrzeć przyciskając moje usta do Krzyża, który został zanurzony w Jego Krwi!
Że ja brzydzę się moich grzechów, ponieważ one sprawiły Mu przykrość i że ja wybaczam,
z miłości do Niego, wszystkim moim wrogom, tak jak ja sam chciałbym, ażeby mi wybaczono.
Że ja umieram chcąc tego, ponieważ On tak rozkazał
i że ja rzucam się z zaufaniem w Jego Uwielbione Serce oczekując całego Jego Miłosierdzia.
Że w moim niewypowiedzianym pragnieniu ażeby pójść do Nieba jestem gotowy cierpieć wszystko,
co sprawi przyjemność Jego wszechwładnej Sprawiedliwości, ażeby na mnie nałożyć.
Że ja kocham Go przed wszystkimi rzeczami i ponad wszystkie rzeczy,
że ja chcę i mam nadzieję kochać Go wraz z Wybranymi,
Jego Aniołami i z Błogosławioną Maryją przez całą Wieczność.
Nie odmawiaj mi, O mój Aniele, tego, żeby być moim pośrednikiem przed Bogiem
i żeby potwierdzić Mu, że to jest moja opinia i moja wola. Amen.