„Syn Pocieszenia”, pierwszy biskup Cypru – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 11 czerwca wspominamy św. Barnabę, apostoła. Jego relikwie znajdują się w Mediolanie i Tuluzie. Jest patronem zakonu barnabitów, tkaczy, bednarzy, osób smutnych i strapionych.
Był Żydem pochodzącym z Cypru. Do Jerozolimy przybył, aby pogłębić swoją wiedzę religijną. Zafascynowany nauczaniem apostołów przyjął chrzest i dołączył do ich grona. Jako gorliwy uczeń Chrystusa odznaczał się głęboką wiarą i dobrocią serca. Był jednym z pierwszych, którzy przyjmując naukę Chrystusa sprzedali swoją ziemię, a pieniądze złożyli u stóp apostołów (por. Dz 4, 36-37), by w ten sposób wyrazić wdzięczność Bogu za dar wiary. Mimo, że nie został bezpośrednio powołany przez Jezusa, cieszy się tytułem apostoła.
To właśnie Barnaba odegrał w życiu Pawła decydującą rolę. Pozostali uczniowie nie dowierzali mu bowiem, pomni zła, które wyrządził Kościołowi. Barnaba przekonał ich, aby przyjęli go do swojego grona. Apostołowie podali mu więc prawicę, ale ponieważ miał zbyt wielu wrogów w Jerozolimie, wysłali go do rodzinnego Tarsu. Tam, po raz drugi, pomógł mu Barnaba. Udał się, by odszukać zapomnianego i bez apostolskich sukcesów Pawła i uczynić z niego Apostoła Narodów. Razem będą głosić Ewangelię w Antiochii, razem wyruszą w pierwszą podróż misyjną do Azji Mniejszej. Niestety, tuż przed drugą podróżą misyjną, drogi przyjaciół się rozeszły. Gdy Barnaba chciał zabrać ze sobą swego krewnego – Marka, Paweł „prosił, aby nie zabierał tego, który odszedł od nich w Pamfilii i nie brał udziału w ich pracy. Doszło więc do ostrego starcia, tak, że się rozdzielili” (Dz 15, 38-39).
Barnabę prawdopodobnie zabolało, że jego krewny Marek, po wycofaniu się z pierwszej podróży misyjnej, nie otrzymał od Pawła drugiej szansy. Obydwaj więc, Barnaba i Marek, udali się na Cypr, gdzie kontynuowali pracę apostolską, wzbudzając nienawiść Żydów, z powodu których Barnaba został pojmany i ukamienowany na rodzinnej wyspie ok. 60 roku.
Właściwe imię Barnaby brzmiało – Józef. Przydomek Barnaba, po aramejsku „Syn Pocieszenia”, nadali mu apostołowie, gdyż miał szczególny dar pocieszania zasmuconych. Dla Żydów imię oznaczało cechę lub zadanie do spełnienia, stąd Abraham, to „ojciec wielu narodów”, a Mojżesz to „ten, który został wyciągnięty z wody”. Podobnie było u dawnych Słowian: Lubomir miał „miłować pokój”, a Niemir „siać niezgodę”.
Jakie znaczenie mają imiona w chrześcijaństwie i dlaczego na chrzcie świętym nadaje się imię dzieciom? Przede wszystkim, aby podkreślić, że dla Boga nie jesteśmy tłumem, ale kimś wyjątkowym, przyjacielem, którego woła On po imieniu. Ważne jest więc, aby imię nadawane na chrzcie nie było obce duchowi chrześcijańskiemu: najlepiej, aby było imieniem świętego, który dla dziecka będzie wzorem i opiekunem.
„Surowszy Paweł i łagodniejszy Barnaba” – ocenił obydwu apostołów św. Hieronim. I trudno się z nim nie zgodzić, i trudno nie być wdzięcznym Bogu za apostoła z Cypru. Jego dobroć, pogoda ducha i otwarta natura sprawiły, że nie bał się ryzyka zaufania, które dało światu „Apostoła Narodów” – św. Pawła, a nam doskonałą lekcję pozyskiwania dla Kościoła „trudnych” pracowników, bo być może i w naszym otoczeniu są ludzie z tzw. nieciekawą przeszłością. Zamknięci w sobie, w swoim „Tarsie”, czekają zgorzkniali i osamotnieni, na „Synów Pocieszenia”, współczesnych Barnabów, którzy obdarzając ich zaufaniem i dając im drugą szansę, przemienią ich w apostołów.
Ks. Arkadiusz Nocoń / vaticannews.va/pl