Patronka Dnia: Św. Łucja – ta, „która niesie światło”

Jedna z siedmiu kobiet wspominanych w Kanonie Rzymskim, czyli w I Modlitwie Eucharystycznej – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 13 grudnia przypada wspomnienie św. Łucji (ok. 286 – ok. 304), dziewicy i męczennicy. Urodziła się w Syrakuzach na Sycylii i tam też poniosła śmierć męczeńską. Jej relikwie znajdują się w Wenecji i Syrakuzach. Jest patronką niewidomych i cierpiących na choroby oczu.

Św. Łucja żyła na przełomie trzeciego i czwartego wieku w Syrakuzach na Sycylii: mieście m.in. najsłynniejszego matematyka i fizyka starożytności – Archimedesa. Pochodziła z zamożnej i pobożnej rodziny. Kiedy jej matka Eutychia poważnie zachorowała, udały się obydwie do grobu św. Agaty, w odległej o kilkadziesiąt kilometrów Katanii, aby uprosić łaskę zdrowia. Gdy dotarły na miejsce, w kościele z grobem Świętej czytano akurat fragment ewangelii o kobiecie cierpiącej na krwotok, która po dotknięciu szat Jezusa została uzdrowiona (por. Mk 5,25-34). Łucja zachęciła matkę, aby z podobną wiarą dotknęła grobu św. Agaty. Eutychia posłuchała, a kiedy zbliżyła się do grobu, Łucja miała wizję Świętej, która zapewniła ją, że matka wyzdrowieje, ale ją samą czeka wkrótce męczeństwo. Matka rzeczywiście wyzdrowiała, a Łucja, poruszona słowami św. Agaty, zaczęła po powrocie do domu powoli przygotowywać się na śmierć: zerwała zaręczyny z narzeczonym, złożyła ślub czystości, a swój majątek rozdała ubogim.

W tym samym czasie, z rozkazu cesarza Dioklecjana, wybuchło jedno z największych prześladowań chrześcijan. Rozgniewany na Łucję narzeczony wykorzystał wrogość władzy względem wyznawców Chrystusa i wydał ją pogańskiemu namiestnikowi. Ten starał się najpierw nakłonić ją do wyparcia się wiary: Łucja pozostała jednak nieugięta. Poddał ją więc straszliwym torturom, ale i te nie złamały jej ducha. Skazano ją więc na śmierć: przebita sztyletem, zmarła mając zaledwie 18 lat.

Z Akt męczeństwa św. Łucji: „Namiestnik Paschazjusz wezwał Łucję i kazał jej złożyć ofiarę rzymskim bogom. – Wspieranie wdów i sierot pozostających w niedoli jest ofiarą miłą Bogu – rzekła do niego Łucja. Teraz, ponieważ nie mam już nic do rozdania, oddaję Mu samą siebie. – Mów takie brednie chrześcijanom – wybuchnął Paschazjusz. Straciłaś swój majątek z rozpustnikami! – Majątku dobrze użyłam, a od skalania duszy i ciała zachował mnie Pan Bóg – rzekła z godnością Łucja. – Zamilkniesz, gdy każę cię wychłostać! – Powiedziałam tylko to, czym natchnął mnie Duch. – A więc to Duch przez ciebie mówi? – Tak. Ludzie czyści są przybytkiem Boga i mają w sobie Jego Ducha. – Każę cię więc zawieźć do domu nierządnic, tam odstąpi od ciebie twój Duch. – Ciało nie zostanie skalane, jeśli serce nie wyrazi zgody. Każdy gwałt zadany mi wbrew mojej woli podwoi tylko zasługę mojego dziewictwa”. Na skutek cudownych okoliczności groźba namiestnika oddania Łucji do domu nierządnic nie została spełniona, poddano ją natomiast wielu innym, okrutnym torturom.

Imię Łucja wywodzi się od łacińskiego słowa lux (światło) i oznacza tę, „która niesie światło”. Chrześcijanie dodatkowo powiązali znaczenie tego imienia z torturami jakim Łucja została poddana, w czasie których m. in. pozbawiono ją wzroku (według innego podania Łucja sama pozbawiła się oczu, aby narzeczony oczarowany ich pięknem przestał ją prześladować). Tak czy inaczej, z biegiem czasu, zaczęto czcić św. Łucję jako tę, która „przynosi światło”, uznając ją m.in. za patronkę niewidomych i cierpiących na choroby oczu (jej pomocy przyzywał m. in. Dante, gdy osłabł mu wzrok).

Wspominając 13 grudnia św. Łucję powierzamy jej przede wszystkim ludzi niewidomych i prosimy ją, aby dodawała im sił w niesieniu tego krzyża. Powierzamy jej także tych, którzy zmagają się z chorobami oczu, prosząc, aby jej wstawiennictwo przywróciło im zdrowie.

Prosimy ją także za nas wszystkich, aby strzegła oczu naszej duszy i naszego ciała. Są na świecie rzeczy, o których jako chrześcijanie nie powinniśmy mówić ani ich słuchać (por. Ef 5,3), ale są i takie, na które nie powinniśmy patrzeć.

Ks. Arkadiusz Nocoń / www.vaticannews.va/pl

ZOBACZ TAKŻE