Dawniej na budynkach – na domach, kościołach czy innych gmachach – umieszczano rzeźby lub inne wyobrażenia rycerza rzymskiego, gaszącego płomienie. To św. Florian, patron broniący od pożarów i nieurodzajów.
Florian był żołnierzem z powołania – wojsko i służbę kochał całym sercem, męstwo, a odwaga i odpowiedzialność szybko doprowadziły go do stopnia dowódcy. Bardziej niż wojsko ukochał Chrystusa, któremu na chrzcie ślubował wierność aż po śmierć. Urodził się w okolicach Wiednia, a został dowódcą wojsk rzymskich stacjonujących w północnej Austrii. Był niesamowicie odważny, czym dawał przykład swoim żołnierzom, wielokrotnie porywał się do najtrudniejszych akcji, zawsze też bronił swoich towarzyszy.
W żywotach świętych czytamy, że gdy cesarz Dioklecjana rozciągnął na wszystkie prowincje rzymskie prześladowania chrześcijan, oddział Floriana stacjonował w mieście Laureaku w Austrii Górnej. On sam z niewielką strażą udał się w podróż. Akwilinus, namiestnik tej prowincji, rozpoczął aresztowania. Pojmano już około czterdziestu wyznawców Chrystusa, kiedy Florian powiadomiony o prześladowaniach wracał pospiesznie do Laureaku. Miał pomysł, by odwieść namiestnika od aresztowań. Kiedy przechodził przez most prowadzący do miasta, spotkał oddział żołnierzy wysłanych, by szukali chrześcijan. Zapytał ich, czemu szukają daleko, skoro oto on sam jest chrześcijaninem i właśnie stoi przed nimi. Odesłał ich, by oświadczyli to namiestnikowi.
Żołnierze wrócili z rozkazem doprowadzenia go do Akwilina. Ten zasmucił się. Szanował bowiem bardzo dowódcę, cenionego w całym wojsku i nie wiedział, co począć z tym, że publicznie wyznaje on wiarę w Chrystusa, i tym samym sprzeciwia się rozkazom cesarza. Zaczął go więc namawiać, aby jednak złożył ofiarę bożkom rzymskim i zaprzeczył brataniu się z chrześcijanami. Florian wysłuchał namiestnika cierpliwie, po czym stanowczo oświadczył, że nigdy nie złoży ofiarom bożkom, i że gotów jest ponieść konsekwencje swojego oddania Chrystusowi.
Rozgniewany namiestnik rozkazał siepaczom, aby Floriana zmusili siłą do ofiary bożkom. Florian w odpowiedzi zaczął sławić Boga Jedynego, prosząc Go jedynie o siły na czekające go męki.
Kolejnym nakazem Akwilin skazał go na tortury. Był biczowany, potem jego ciało szarpano żelaznymi hakami, wreszcie uwiązano kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns – według przekazów działo się to 4 maja 304 r. Ciało Floriana odnalazła praczka Waleria, i ze czcią je pochowała. Nad jego grobem po latach wystawiono klasztor i kościół benedyktynów.
Po ośmiu wiekach od męczeńskiej śmierci Floriana, w roku 1184 na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława Krzywoustego, Kraków otrzymał znaczną część relikwii św. Floriana. Ku ich czci wystawiono w dzielnicy miasta, zwanej Kleparzem, okazałą świątynię. W delegacji przywożącej relikwie do Krakowa znajdował się także bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski.
Kiedy w 1528 roku pożar strawił doszczętnie tę część Krakowa, ocalała jedynie ta świątynia. Dla wszystkich jasne się stało, że to cudowne ocalenie. Odtąd zaczęto św. Floriana czcić w całej Polsce jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów. Kraków do dzisiaj obchodzi pamiątkę św. Floriana jako uroczyste święto.
Florian jest patronem Austrii i Bolonii, a także archidiecezji katowickiej od 2005 r.; patronem hutników, strażaków i kominiarzy. Na obrazach i rzeźbach przedstawiany jako gaszący pożar oficer rzymski z naczyniem, czasami jako książę. Czasem w ręku trzyma chorągiew, innymi jego atrybutami są kamień młyński u szyi, kolczuga, krzyż, czerwony i biały krzyż, miecz, palma męczeńska, płonący dom, orzeł, tarcza, zbroja. Wspomnienie liturgiczne św. Floriana przypada 4 maja.