– Iść w kierunku Celu, czyli Nieba, i nie umrzeć jako „kserokopie” – to była dewiza jego życia. Świetnie znał się na komputerach, uprawiał sport, był lubiany przez rówieśników. Co sprawiło, że 15-letni Carlo Acutis już jutro zostanie beatyfikowany?
Carlo urodził się w niereligijnej rodzinie. Jednak jego rodzice na nowo zbliżyli się do Boga pod wpływem pytań syna o wiarę, a potem wspierali jego wynikające z wiary inicjatywy.
– Robił wszystko to, co robią jego rówieśnicy: chodził do szkoły, miał przyjaciół, uprawiał sport. Miał silny charakter, był więc w klasie uważany za lidera – mówi jego mama, Antonia Salzano.
Pierwszą Komunię chłopiec przyjął trzy lata wcześniej, niż jego włoscy rówieśnicy, już w wieku 7 lat. Od tamtej pory codziennie uczestniczył we Mszy św. i adorował Najświętszy Sakrament. „Eucharystia to moja autostrada do nieba” – mówił, podkreślając, jak bardzo pomaga mu w dobrym przeżyciu każdej chwili dnia. „Stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci” – podkreślał. I często zastanawiał się, dlaczego ludzie stoją w kilometrowych kolejkach po bilety na film lub koncert, a nie ustawiają się w nich do Jezusa Eucharystycznego. Jako dziecko miał też okazję pielgrzymować do miejsc cudów eucharystycznych w różnych zakątkach świata.
Beatyfikacja Carlo Acutis na ŻYWO w sobotę na naszym kanale FB o godz. 16:30.
Zafascynowany obecnością Jezusa w Eucharystii, którego mamy na wyciągnięcie ręki, zorganizował wystawę pokazującą historię cudów eucharystycznych. Nie było to łatwe zadanie: pracował nad nią dwa i pół roku i korzystał z pomocy rodziny. Wystawa przyniosła zaskakujące owoce: w samych Stanach Zjednoczonych, gościła w tysiącach parafii i na ponad 100 uniwersytetach. Była też promowana na kilku Konferencjach Episkopatów, m.in. Filipin, Argentyny, Wietnamu i pokazywana w Chinach i Indonezji. Dziś można ją oglądać namiracolieucaristici.org w kilku językach, także po polsku.
Carlo często odmawiał różaniec. I uważał, że warto mówić o Bogu w internecie, bo jeden post w mediach społecznościowych może na zawsze odmienić czyjeś życie.
Był otwarty na relacje. Chętnie rozmawiał z tragarzami czy portierami, a bezdomnemu, który mieszkał pod jego blokiem, przynosił posiłki. Rozumiejąc los biedniejszych od siebie, podarował śpiwór starszemu panu, który spał w kartonach. A napiwki, które dostawał, oddawał zawsze braciom kapucynom.
– Był skromny – wspomina jego matka opowiadając, jak nie chciał butów, które mu kupiła, uznając je za zbyteczne. „Jedyną rzeczą, o którą powinniśmy prosić Pana to, żeby dał nam wolę, żebyśmy chcieli być święci” – powtarzał.
Carlo Acutis zachorował w 2006 roku. Początkowo zdiagnozowano u niego świnkę. Wkrótce okazało się, że cierpi na ostrą białaczkę.
– Carlo rozumiał, co się działo i swoje cierpienie ofiarował w intencji Kościoła i papieża – opowiadała Francesca Consolini, inicjatorka procesu beatyfikacyjnego. – W szpitalu martwił się o rodziców, dziękował lekarzom i pielęgniarkom. Z właściwą sobie pełnią przeżył nawet śmierć – tak samo, jak żył wcześniej. Żyć dobrze dniem dzisiejszym, szukając jego esencji – to moim zdaniem najważniejsze przesłanie, które nam pozostawił.
„Cieszę się, że umieram tak wcześnie – napisał Carlo przed samą śmiercią. – Bo nie zmarnowałem ani minuty życia na rzeczy, które nie podobałyby się Bogu”.
Zmarł 12 października 2006 r. , a 10 października 2020 zostanie beatyfikowany.
Dorota Niedźwiecka, EWTN Polska